6.05.2015

Condemned: Criminal Origins, czyli mrok, smród i psychole



Drogie siostry! Drodzy bracia!

Dzięki uprzejmości bractwa znanego pod nazwą Monolith, mogłem dokonać ewaluacji działań agenta Ethana Thomasa. Jak Wam wiadomo, przywódcy zakonu zastanawiają się nad jego zwerbowaniem, postanowiłem więc podzielić się swoją oceną sytuacji.

Zacznę od przedstawienia sylwetki agenta Thomasa. Pracuje on w Metro City dla Serial Crimes Unit, wydziału FBI zajmującego się ściganiem seryjnych morderców. Prócz wiedzy, wykorzystuje też swój niesamowity instynkt, który czasami pozwala mu spojrzeć na dane wydarzenie oczami sprawcy, zupełnie jakby się w niego wcielał. Na początek tej historii prowadził aż dziewięć spraw.

A trzeba przyznać, że było to i tak mało. W Metro City nagle zaczęła wzrastać przestępczość. Szczególnie biedne dzielnice były nawiedzane przez agresywnych mieszkańców, niektóre policja starała się omijać na patrolach, udając się tylko na wezwania. Nikt nie znał przyczyny tego i nie wiedział, jakie jest powiązanie pomiędzy wzrostem ilości napadów, a nagłymi zgonami ptactwa w tych rejonach.

Pierwsze sceny przedstawiają agenta Thomasa, który udaje się na miejsce kolejnej zbrodni jednego z poszukiwanych, tak zwanego Match Makera. Jego modus operandi to mordowanie młodych kobiet i ustawianie ich w różnych pozach z manekinami męskimi. Figury te miały wyraźne znamię na twarzy, co dawało Thomasowi jakiś punkt zaczepienia. Agent jest powitany przez detektywa Dickensona i funkcjonariusza Beckera.
Chodzący czołg kontra szpadel
W trakcie oględzin miejsca zbrodni, detektyw Dickenson poczuł zapach papierosa. Przekonani, że Match Maker nie opuścił jeszcze budynku, ruszają w pościg. Sytuacja wymaga, aby się rozdzielili. Becker i Dickenson mają odciąć ewentualne drogi ucieczki ściganego, a Thomas ma nie dać mu chwili wytchnienia. Zrujnowany biurowiec nie jest jednak prostym obszarem do takich działań, podejrzany co chwila przemyka gdzieś pomiędzy dawnymi pomieszczeniami pracowników, pozostawionymi meblami i innymi elementami otoczenia, cały czas wykorzystując przewagę nad Thomasem.

W wyniku wypadku w trakcie przywracania zasilania, agent upuścił swojego zaufanego Colta 1911, którego przechwycił podejrzany. Thomasowi nie pozostało nic innego, jak złapać pobliską rurę i ją wykorzystać do samoobrony. Wcześniej już natknął się na kilku wariatów, którzy próbowali przemodelować mu twarz przy pomocy różnych przedmiotów znajdujących się w otoczeniu, jednak broń palna i paralizator szybko powstrzymywały ich zapędy. Pozbawiony jednak tej przewagi, jaką daje dystans, musiał mierzyć się z nimi twarzą w twarz.
Zachęcające
Poszukiwany okazał się jednak sprytniejszy niż Ethanowi się wydawało. Zaczaił się na niego i obezwładnił. Kiedy mu groził, Dickenson i Becker wpadli do pomieszczenia. Zanim zdążyli zareagować, podejrzany zastrzelił obu z pistoletu agenta i opuścił budynek. Ethan, przekonany, że zostanie oskarżony o podwójne morderstwo policjantów, uciekł, gdy tylko odzyskał świadomość.

Ściganego przez prawo i nawiedzanego przez dziwne wizje Thomasa odwiedził dawny przyjaciel jego ojca. A przynajmniej facet za takowego się podawał. Zasugerował mu, aby kontynuował śledztwo, oczyścił się z zarzutów i odkrył przyczynę szaleństwa panującego w mieście. Wspomniał też coś o niezwykłym darze, ale zanim mogli dokończyć rozmowę, do drzwi zaczęła dobijać się policja i nie pozostało nic innego, jak ucieczka.
Coś zgubił
W swojej wyprawie po niewinność, Thomasowi udało się pozyskać  jeszcze jednego sojusznika. Dyrektor FBI jakoś zapomniał cofnąć uprawnienia, dającego agentowi dostęp do laboratorium, dzięki czemu pomagała mu Rosa Angel. Analizowała zebrane przez niego dowody i przesyłała wyniki badań. A trzeba przyznać, że trochę tego jego instynkt mu wskazał.

I trochę narzędzi nosił. Aparat, ultrafiolet i inne urządzenia, które wskażą dowody, bądź też umożliwią ich zebranie. Dzięki swojemu nadludzkiemu wyczuciu, doskonale wiedział, jakiego urządzenia, gdzie użyć. Prócz tego, cały czas miał przy sobie telefon komórkowy, dzięki czemu mógł utrzymywać kontakt z laboratorium i na bieżąco poznawać wyniki.
Mała wymiana ognia
A trzeba przyznać, że im dalej, tym śledztwo robiło się coraz bardziej zagmatwane. Nie będę teraz opowiadał szczegółów, taśmy te są bez problemu dostępne i każdy może samemu przekonać się, czy podołałby podobnemu zadaniu. Trudność wzrastała nie tylko zresztą przez to i ścigającą policję, ale i przez fakt że coraz więcej mieszkańców stawało się agresywnymi.

Agresja jednak nie ujmowała ich inteligencji. Oglądając te zapisy, byłem w ogromnym szoku, jak próbują zastawiać zasadzki, atakować znienacka, a po utracie broni, jak najszybciej zdobyć nową. Czasami, kiedy Ethana nie było w ich zasięgu wzroku, lubili nawet walczyć między sobą. Idealnie to ukazuje, jak bardzo potężny wpływ miała ta tajemnicza siła na mieszkańców Metro City.
Czy ptactwo jest powiązane z sytuacją w mieście?
I nie tylko wpływało to na ich charakter. Im dłużej ktoś był wystawiony na jej działanie, tym bardziej zmieniał się fizycznie. O ile pierwsi przeciwnicy wyglądali niemalże jak ludzie, o tyle twarze dalszych były coraz bardziej zdeformowane. U niektórych deformacja ta dosięgnęła nawet kończyn, zmuszając ich do niemal permanentnego pełzania. Nie wiem, jak udało się Ethanowi znieść to. Szczególnie niebezpiecznie wyglądały starcia z ogromnymi mężczyznami, niemalże chodzącymi czołgami. Nie dość, że dużo wytrzymalsi niż pozostali, to najczęściej używali najsilniejszej broni.

A skoro o broni mówię, czasami zdarzało się Ethanowi znaleźć jakąś broń palną, jednak częściej zmuszony był korzystać z tego samego rodzaju sprzętu, co jego przeciwnicy, otoczenia. Różnego rodzaju rury, blaty, drzwiczki od szafek, sztachety, czasami nawet toporki lub potężne młoty strażackie. Wszystko to nadawało się do robienia krzywdy bliźnim, a czasami używał też niektórych z narzędzi, aby dostać się do wcześniej niedostępnych miejsc, wyważając drzwi, niszcząc zamki kodowe lub zrywając kłódki wraz ze skoblem.
Jump scare'y są powszechne
Jak już wspomniałem, zbyt wiele broni palnej na swojej drodze Thomas nie spotkał. Szaleńcy najczęściej używali wspomnianych już Coltów bądź też strzelb śrutowych. Jednak zdarzało im się też dzierżyć rewolwery, obrzyny, a nawet i pistolety maszynowe. Było to jednak na tyle rzadkie, że przez większość czasu musiał stawać z nimi twarzą w twarz. Zwłaszcza, że amunicji nie miał zbyt wiele, ot, albo to, co udało mu się przechwycić w magazynku, albo też tyle, z iloma nabojami daną broń znalazł. W pewnym momencie doprowadziło to do nielichego absurdu, gdyż Ethan albo z nerw zapomniał, jak się broń przeładowuje, albo też miał chore plecy i nie mógł się za długo schylać. Na podłodze leżały dwie strzelby, trzecią dzierżył w rękach, ale zamiast powyciągać z nich naboje na później, sprawdził tylko zapas amunicji w każdej i zabrał tę, która miała jej najwięcej.

Za to, zgodnie z logiką, różnymi narzędziami różnie mu się walczyło. Czasami widziałem, że wymachuje szybciej danym narzędziem mordu, innym razem wyraźnie dostrzegałem, że łatwiej mu zablokować atak przeciwnika, a znowu największymi mógł uderzać na większy dystans i łatwiej było mu sprowadzić przeciwnika do poziomu gruntu. Zresztą, broń palna również pod tym względem się różniła, a przy pustym magazynku, zawsze mógł zdzielić kolbą przez głowę.
The Match Maker?
Skoro już mówię o walce, wspomnę jeszcze o umiejętnościach Thomasa w tej kwestii. Widać było, że nie przykładał się na ćwiczeniach z tej dziedziny. Potrafił naprawdę niewiele, ot uderzyć, zablokować, czasami użył tasera bądź kopnął przeciwnika. I to właściwie wszystko. Urozmaicało to, gdy czasami osłabiony szaleniec padał na kolana i Ethan go dobijał. Znał tego aż cztery różne sposoby, od piąchy w szczękę, która widocznie przerywała jakieś połączenia nerwowe, aż do skręcenia karku. Miał wtedy ostatni raz okazję spojrzeć z bliska w te przepełnione szaleństwem oczy.

Ale te umiejętności zdecydowanie wystarczały. Widać było, że mimo, iż w prosty sposób, Ethan potrafi solidnie przyłożyć. Trafieni adwersarze odskakiwali do tyłu, łapiąc się za twarze, czasami nawet widziałem zęby latające w powietrzu po szczególnie solidnym ciosie. Agent w swojej wyprawie zostawił wiele złamanych szczęk i zakrwawionych ciał.
Chleb powszedni agenta
Muszę przyznać, że to wszystko dostrzegałem dzięki świetnej jakości nagrania. Jak na możliwości tamtego sprzętu, wszystko było widoczne, choć bardzo ciemne. Na szczęście agent nie zapomniał zabrać ze sobą latarki, dzięki promieniom której mogłem cieszyć oko szczegółami w wielu nagraniach z tamtych czasów niewidocznymi. To ostatnie zdanie wiem, że brzmi trochę dziwnie, biorąc pod uwagę, że każde odwiedzone miejsce, czy to biurowiec, czy stacja metra, czy nawet biblioteka, były kompletnie zrujnowane, ale dzięki temu jeszcze bardziej wciągałem się w tę opowieść. Nie wiem, jak bractwu Monolith udało się to osiągnąć, ale zapisy zawierały nawet zwidy Thomasa. A może to nie były halucynacje?

Taśmy te też dość mocno mnie przerażały. Idealnie oddawały zaszczucie, jakie musiał przeżywać oceniany agent. Oglądając to, wraz z nim przeżywałem ciężki chwile i sam, nie raz i nie dwa razy, nerwowo się rozglądałem po swojej celi. Nigdy nie było wiadomo, czy za chwilę ktoś nie machnie zza rogu gazrurką, bądź też nie wyskoczy na Ethana cała zgraja agresywnych adwersarzy. Szczególnie zapadła mi w pamięć jedna sytuacja, gdzie walczył z dwoma ludzkimi czołgami wśród jakichś generatorów. Cały czas kontrolował otoczenie, gdyż wiedział, że zajęcie się tylko jednym z nich sprawi, iż drugi zajdzie go od pleców i wbije topór w plecy.
Surprise!
Obawiałem się trochę, że dzisiejszy sprzęt uniemożliwi odtworzenie tych zapisów, jednak udało się bez jakichkolwiek manipulacji. Zupełnie jak z nagraniami z operacji jednostki F.E.A.R., zresztą, według moich źródeł zostały wykonane przy wykorzystaniu tego samego ekwipunku.

Wiem, że śledztwo Ethana na tym się nie zakończyło, niestety nie posiadam sprzętu, który pozwalałby na odtworzenie zapisu z jego dalszych losów, jednak jeśli go zdobędę, podzielę się opinią na ten temat. Tymczasem zapoznajcie się z pierwsza częścią historii Thomasa i sami oceńcie jego zdolności. Nie będziecie zawiedzeni, dawno nie spotkałem się z tak mrocznymi zapisami. Bractwo Monolith udostępnia je wciąż, więc nie będziecie mieli problemów ze zdobyciem własnej kopii.

Brat Anghell

Zalety:
- poczucie zaszczucia
- genialne przedstawienie walki wręcz
- fabuła

Wady:
- absurdy dotyczące broni palnej
- momentami monotonna
- zautomatyzowanie śledztwa

Ocena za grozę: 8/10
Ocena za grywalność: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz